Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rammzes ze Słupska, który aktualnie kręci po Szczecinie. Z BSem przejechałem 58218.49kilometrów z tego 6658.16 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Zaglądam

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl border=
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl


Dystanse

0-30km
30-50km
50-100km
100-200km
200km i więcej

Rowery

Level A4 Skasowany [*]
Kross Grand Hunter
Kross Grand
Kross Level

Inne

Towarzystwo
Z Moniką
woj. pomorskie
woj. zachodniopomorskie
Niemcy


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2010

Dystans całkowity:603.50 km (w terenie 68.80 km; 11.40%)
Czas w ruchu:24:39
Średnia prędkość:20.84 km/h
Maksymalna prędkość:45.50 km/h
Suma kalorii:11175 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:33.53 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Piątek, 19 marca 2010

42.90 km
  • 01:40
  • Temp.8.0°C
    metrów pod górę

    Co za weekend

    Od wczoraj towarzyszy mi ciągle ten utwór:

    Dziś padł rekord! W godzinę przejechałem 27km. Jest dobrze z kondycją! Będzie jeszcze lepiej.

    Znowu miała być Ustka, wystraszyłem się trochę zapowiadanego wszędzie deszczu (jednak jutro mają wystąpić porządne opady - stąd tytuł wpisu), więc nie chciałem za daleko odjeżdżać. Zajechałem i tak daleko, a gdyby nie dwa sporych rozmiarów psy byłoby dalej. Tylko gdy je zobaczyłem wiedziałem, że będą za mną biegły. Nie mam nastroju do wyścigów, więc zacząłem powrót.

    Postanowiłem, że gdy nie będę miał gdzie jeździć, będę zaliczał po kolei okoliczne wioski. W niemal każdej z nich jest jakiś poniemiecki pałacyk.

    Dziś Rogawica:
    "Pałac wybudowany przez ostatnich posiadaczy majątku Holzów o cechach klasycystycznych, murowany z cegły i kamienia, zbudowany w 1889 roku. Przebudowany w pierwszej ćwierci XX w. Piętrowy z podjazdem w otoczeniu parku z sadzawką z XIX wieku. Przy pałacu zabudowania folwarczne, murowane z czwartej ćwierci XIX i pierwszej ćwierci XX wieku."




    Po drodze znalazłem też "czerwony" śnieg. Ostatnio mówił o nim Les Stroud na Discovery. Taki nalot oznacza, że na powierzchni śniegu rozmnażają się jakieś groźne dla zdrowia glony. Niestety nie wiem skąd one się tam wzięły. A wygląda to tak:


    Czwartek, 18 marca 2010

    20.00 km
  • 01:00
  • Temp.7.0°C
    metrów pod górę

    Komplentacyjnie

    Co to był za dzień... Szkoda gadać...

    Pojechałem sobie spokojnie nie patrząc na ludzi na ścieżce rowerowej i głupich kierowców samochodów...
    Nad Słupią zatrzymałem się na moment... Chwila komplentacji i z powrotem...

    Dziś była masakra...

    Wtorek, 16 marca 2010

    36.50 km
  • 01:37
  • Temp.6.0°C
    metrów pod górę

    Miała być Ustka

    Dziś aura słoneczna, bezchmurne niebo, mogłoby się wydawać, że idealna pogoda na dłuższą przejażdżkę... Jednak nie - wiatr jest silny i chłodny.

    Na początek pojechałem trasą na Ustkę. Jadę na zachód od Słupska, w kierunku z którego wieje wiatr. Dookoła ogródki, mimo to wiatr szalaje. Ogródki się skończyły i wtedy się zaczęło. Im dalej tym gorzej. Łańcuch z tyłu co pewien czas schodził o jeden bieg w dół. Ostatecznie stwierdziłem, że nie ma sensu się tak męczyć, więc zawróciłem. Z wiaterkiem w plecy to każdy cwany i nim się obejrzałem byłem z powrotem w Słupsku.

    Pokręciłem się trochę po mieście zaliczając wszystkie większe górki.

    Trochę się zmęczyłem. Choć chyba lepiej pasowałoby zgłodniałem i wróciłem do domu.




    Level na slickach © Rammzes


    Poniedziałek, 15 marca 2010

    19.00 km
  • 00:50
  • Temp.2.0°C
    metrów pod górę

    Pierwszy raz na slickach

    Po szkole czekała na mnie paczka z oponkami. Od razu założyłem je na rower. No i trzeba wypróbować.. ;) Jazda całkiem inna od jazdy na "szerszeniach" - 22km/h bez pedałowania się jedzie.

    Krótko po mieście, chodniki nie nadają się do jeżdżenia: dużo ludzi i dziura na dziurze...

    Teraz nie pozostało mi nic innego jak czekać na weekend i modlić się o słoneczną aurę ;D

    Niedziela, 14 marca 2010

    31.00 km
  • 01:16
  • Temp.0.0°C
    metrów pod górę

    Przyszedł weekend pogoda się zepsuła...

    Drugi raz z rzędu, gdy tylko nadszedł weekend pogoda się popsuła. Wczoraj nawet padał śnieg..
    Ale dziś z rana budzę się przed 8, słoneczko ładnie grzeje. Szybko wlazłem na pogodę - ona mówi, że będzie tak do 11. Szybko coś zjadłem i na rower.
    Ostatnio czyściłem rowerek, i jak się okazało źle założyłem łańcuch.. :/ 30 minut w plecy.

    Wreszcie zmieniłem rower - zamiast topornego Granda, leciutki Level. Od razu czuć było różnicę. Sama trasa bez ciekawszych widoków, ale tym razem miałem przygodę z owczarkiem niemieckim: jadę spokojnie, rozglądam się na boki tam duża "rodzinka" saren. Spojrzałem na licznik. Z powrotem na nie. Nie ma ich! Co się stało? Za zakrętem niezbyt miły widok. Owczarek niemiecki zagryza sarnę.. Ani telefonu, ani niczego, żeby odstraszyć psa musiałem jechać dalej, troszcząc się o swoje życie... Tak to już w przyrodzie bywa...

    Dziś też była pierwsza wycieczka z kaskiem. Póki nie spojrzę w lustro jest dobrze.. Kompletnie mi on nie pasuje... Zastanawiam się czy go sprzedać... ;D








    Poniedziałek, 8 marca 2010

    32.00 km
    metrów pod górę

    Okrężna Dolina Charlotty

    Nie poszło się na w-f, więc było więcej czasu i sił na rowerek. Po wczorajszej wycieczce małe zakwasy, a pupka bolała od niewygodnego siodełka. Czas wyciągnąć nowe krótkie spodenki z "pampersem". Z początku nie czułem się w tym zbyt komfortowo, ale skoro inni mogą...

    Ledwiem koło domu przeszedł, a tu kolega woła o pompkę do roweru.. Nigdy nie odmówię towarzystwa do jazdy, więc czemu nie. Okazało się, że pompka nie działała najlepiej, więc pojechaliśmy razem na Shella. Jednak koleżka przestraszył się trochę mojego tempa (w sumie bez powodu, bo ostatnio nie jeżdżę najszybciej) i każdy z nas pojechał w swoją stronę. Ale nie ma tego złego, zadeklarował, że za tydzień gdzieś pojedzie ^^

    Mój wybór padł na drogę tę co wczoraj. Chyba wiecie dlaczego ;)


    Widoki niezbyt ciekawe to i zdjęć nie robiłem.



    Potem przejeżdżałem przez mostek i za nim wprost do Doliny Charlotty. Tam nikogo nie było, zwierzęta poouciekały z zagród. Nie zdąrzyłem cyknąć zdjęć, bo szczerze powiedziawszy miałem stracha - patrzyły się na mnie gotowe do biegu za mną.

    Z Dolinki prosto do domu przez drogę 21. Ruchliwa jak cholera, aż się jechać odechciało.. :/

    Wracając do tematu spodenek z wkładką. Jest to naprawdę wygodne! Już w planach mam kupno jescze jednych... ;D

    Niedziela, 7 marca 2010

    31.70 km
    metrów pod górę

    Do stolicy

    Pogoda znacznie gorsza od wczorajszej, lecz postanowione było, że trzeba jeździć. W tygodniu można odpuścić, ale w weekend już nie.

    Długo zastanawiałem się nad celem wycieczki. Ostatnio na blogu QRT'a30 można było przeczytać wycieczkę do Swołowa. Pojechałem jego śladem ;)

    Drogi jak to po zimie dziurawe - myślałem że mi rama pęknie ;D W samej stolicy domów w kratę nic się nie zmieniło.





    Na koniec zdjęcie w stylu a'la Sikor (drzewko podobne do jego drzew w drodze na Ropele):


    Sobota, 6 marca 2010

    26.00 km
    metrów pod górę

    Miejmy nadzieję, że już systematycznie

    Przez noc śniegu napadało sporo. Słońce jednak zachęcało do jazdy. Nie było tak źle, jak się spodziewałem.

    Zajechałem do Parku Kultury i Wypoczynku. Tam ścieżki nie odśnieżone, ale nie ważne - jechało się dobrze. Znalazł się nawet jeden rybak. Odważny gość, słońce grzeje, na brzegu widać, że lód topnieje...




    Potem wjechałem w las. Po "głównych" ścieżkach za dużo babć, więc trzeba było odbić na mniej uczęszczaną. Sporo skupienia wymagało utrzymanie się w ścieżynce.





    Krótka, bardzo przyjemna przejażdżka. Bez czapki nawet można jeździć! Mam nadzieje, że już systematycznie będę pojawiał się w Słupsku na rowerze.

    PS. dostałem rozpiskę z maturami. Dwa egzaminy co dwa dni i tydzień odpoczynku. Mnie się podoba!