Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rammzes ze Słupska, który aktualnie kręci po Szczecinie. Z BSem przejechałem 58218.49kilometrów z tego 6658.16 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Zaglądam

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl border=
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl


Dystanse

0-30km
30-50km
50-100km
100-200km
200km i więcej

Rowery

Level A4 Skasowany [*]
Kross Grand Hunter
Kross Grand
Kross Level

Inne

Towarzystwo
Z Moniką
woj. pomorskie
woj. zachodniopomorskie
Niemcy


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:831.90 km (w terenie 76.20 km; 9.16%)
Czas w ruchu:40:47
Średnia prędkość:20.40 km/h
Maksymalna prędkość:52.80 km/h
Suma kalorii:12533 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:36.17 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Czwartek, 30 lipca 2009

22.20 km
  • 01:01
  • Temp.28.0°C
    metrów pod górę

    Nad rzeczke pokąpać się.

    Wczoraj pobyt w Ustce, przez co moje kolano odpoczęło.

    Dziś rodzice pojechali z najmłodszą siostrą nad stawek w Słupsku (niedaleko Słupska?). Nie chciałem jechać samochodem więc wskoczyłem na rower. Nad stawkiem masa chlapiących dzieciaków, więc z kapieli tam nici - nie lubie być chlapanym, muszę się powoli przyzwyczajać do wody :D
    Tak więc pojechałem jakieś 2-3 km dalej nad jeden z dopływów Słupi - nazwy teraz nie pamiętam - i tam z leśnym zaciszu się poluskałem. Mógłbym tam siedzieć wieczność.
    Dwudniowy odpoczynek zrobił sporo dobrego dla mojego kolana. Co prawda nie wykręce swojego celu (1000km w lipcu), lecz mimo to nie straciłem chęci do jeżdżenia. Przychodzi sierpień, mam nadzieje dużo ładniejszy niż lipiec i może teraz uda się przekroczyć tysiąca...

    Poniedziałek, 27 lipca 2009

    48.20 km
  • 02:23
  • Temp.25.0°C
    metrów pod górę

    27 lipiec 2009

    Kręcenie do upragnionego tysięcznego kilometra w miesiącu lipcu.

    Niedziela, 26 lipca 2009

    48.60 km
  • 02:24
  • Temp.17.0°C
    metrów pod górę

    26 lipiec 2009



    Sobota, 25 lipca 2009

    53.60 km
  • 02:37
  • Temp.19.0°C
    metrów pod górę

    25 lipiec 2009

    W sumie to nie wiem gdzie się tych kilometrów nazbierało. Najpierw do dziadka, potem po mieście, skrzynka Geocache na trzech stawkach... Cieszę się, że te 50km przejechałem - jak tak dalej pójdzie to 1000km w lipcu będzie moje ^^

    Piątek, 24 lipca 2009

    35.70 km
  • 01:49
  • Temp.22.0°C
    metrów pod górę

    24 lipiec 2009

    Obliczyłem, że aby w lipcu zrobić 1000km muszę jeździć 50km dziennie. Dziś o 15 za malo :/ Ale postaram się to zrobić. Maksymalna prędkość wyciśnięta na zjeździe w lesie - bez kasku a konarów od cholery :D

    Czwartek, 23 lipca 2009

    100.30 km
  • 04:36
  • Temp.29.0°C
    metrów pod górę

    100km w ciagu dnia - mój rekord

    Część I:
    Trasa: Słupsk - Siemianice - Lubuczewo - Karzcino - Gąbino - Komninio - Czysta - Wysoka - Gardna Mała - Gardna Wielka - Jezioro Gardna + taki sam powrót.

    Jakiś tydzień temu postanowiłem, że pojadę nad Jezioro Gardna. Na jednym ze słupskich portali rowerowych napisałem czy są jacyś chętni w ten weekend tam się udać. Zgłosiło się kilku ludzi i razem wybraliśmy, że pojedziemy 26 lipca w niedziele. Tak się podnieciłem tą wycieczką, że zapomniałem, że w niedziele ide na Ani Mru Mru... :/ Jako że byłem napalony na to Jezioro udałem się tam dzisiaj. Jazda do Gardny bardzo przyjemna: słońce jeszcze nisko i nie grzało, wiatr niewielki w plecy. No cud malina. W Gardnie byłem już po 1h 08" od wyjazdu. Sam byłem pozytywnie zaskoczony co do tego wyniku. Jezioro ogromne, tablice z legendami zadbane, ludzi mało (pewnie byłem nie z tej strony co się ludzie kąpią, ale i tak się zmoczyłem). Wkurzony byłem na siebie, bo zapomniałem zapięcia do roweru i nie mogłem pojechać na górę Rowokół. Wraz ze zbliżającą się godziną 12:00 temperatura rosła. Maksymalna temperatura wynosiła 35 stopni, ale jakby licznik jeszcze postał na słońcu to do 40 by doszło. Szkoda, że nie wziąłem ze sobą aparatu, bo widoki były naprawdę ładne. Czas wracać. Wiatr się wzmagał (do ~29km/h - co dla roweru jest już dużym wiatrem) i teraz czekało na mnie więcej podjazdów. Dojechałem do domu cały i zdrów i postanowiłem, że na pewno tam jeszcze pojadę.




    Cześć II:
    Jako, że z rana mi się fajnie jeździło i czułem się na siłach zrobić pierwsze w życiu moje 100km zrobiłem to :D Cieszę się z tej stówki. Jeszcze niedawno nie wiedziałem, że tak się da jeździć.. :D Udało się i teraz przygotowuję się do następnego rekordu :D




    Środa, 22 lipca 2009

    28.20 km
  • 01:17
  • Temp.21.0°C
    metrów pod górę

    W deszczu

    Z rana piękna pogoda na rower - słoneczko, minimalny wiatr, sucho. Jednak reszty rodziny zdecydowała, że pojedziemy do lasu na kurki. Jak cała rodzina to cała, na rower przyjdzie jeszcze czas. Tak więc pojechaliśmy. Kurek nie było, tośmy uzbierali troche jagód to na pierogi będą :) Godzina 14:00 - zaczynają się moje wakacyjne seriale: najpierw "Miodowe Lata", chwila przerwy, potem "Przyjaciele". Następnie trafiłem na Eurosport gdzie jechał Tour de France. No to obejrzałem. Dochodzi godzina 18:00. Zeszłem do piwnicy, załatałem wczorajszą gumę, trochę napompowałem oponę i szybko na Shella. W między czasie dzwoni dziadek i pyta czy nie mamy za dużo jagód. Jadę mu zawieść kaneczkę. Zaczęło mrzawić, ale nie zniechęciałem się i pojeździłem po Słupsku. Ludzi tyle co nic, samochodów również niewiele. Dwie rundki w centrum, dwa razy większa ulewa i można wracać. Zmoczony wpadłem do domu. I na tym koniec relacji :D Pomimo deszczu wciąż jest ciepło.

    Wtorek, 21 lipca 2009

    31.70 km
  • 02:41
  • Temp.22.0°C
    metrów pod górę

    Zawsze bierz pompke!

    Trasa: Słupsk - Płaszewko (znalazłem fajny dojazd lasem) - Krępa - Łupinki - Krępa - Słupsk

    Nudziło mi się, więc wyszłem (ja wyszłem, wy mogliście "wyszedłem" :P) na rower. Gdzie? A trzeba gdzieś jechać. Po prostu chciałem gdzieś po polnych drogach. Tym sposobem dojechałem do Łupinek zwiedzajać m.in Aeroklub. W Łupinkach niestety złapałem gumę i musiałem prowadzić rower do domu. Z tamtego miejsca miałem do przejścia jakieś 20km. Ani pompki, ani telefonu... :/ Szłem, i szłem, i szłem i do domu ciągle daleko. Nie zdziwiłem się, że żaden samochód się nie zatrzymał, ale na rowerzystach strasznie się zawiodłem. Było dwóch, którzy podróżując mieli pompkę na ramie to i pewnie łatki w torebeczce mieli. Jednego poprosiłem to odrzekł, że się rzekomo spieszy, a drugi nawet nie zareagował. Idźcie Wy w cholere. Na szczęście spotkałem rodziców (cieszyłem się jak dziecko :D 7km - co daje godzinę drogi - zaoszczędzone). Spakowałem rower na bagażnika i do domu....

    Niedziela, 19 lipca 2009

    55.80 km
  • 02:30
  • Temp.17.0°C
    metrów pod górę

    Po deszczu na rower co nie było zbyt mądre

    Na początku miałem po prostu rozruszać kości i pojechać do Parku Kultury i Wypoczynku, co daje nie wiele ponad 15km. Jednak jakoś wszystko inaczej przebiegło i wykręciłem 55,8km. Dziś ustanowiłem swój rekord: czas jazdy bez postoju - 2h30". Początkowo pojechałem tak jak planowałem, więc do Parku - jednak na jednym ze zjazdów po lesie cały się upaćkałem i postanowiłem, że wrócę do domu nie przez miasto (bo będzie wstyd), lecz przez Kobylnicę. W Kobylnicy jednak zachciało mi się pojechać gdzieś dalej. Z racji tego, że dawno nie byłem pod wiatrakami udałem się tam. Tu znowu błoto. Po drodze spotkałem dwie kobiety - dziewczyny na rowerze (na oko jakieś 21 lat). Pozwoliły mi z nimi pojechać. Chciały dojechać do Smołdzina leśną drogą, lecz nie wiedziały jak. Jako że znałem tę drogę poprowadziłem je (a dokładniej Asie i Dorotę). Okazało się, że przyjechały z Miastka i deszcz nieźle je potraktował. W Redęcinie współtowarzyszki pojechały w lewo na Swołowo a ja wybrałem się dalej prosto. Potem jedno ze "skrzyżowań" ze znakiem "Bierkowo w prawo - 5 km". I tu walnąłem niezłą gafę. Było trzeba skręcić w prawo a ja pojechałem prosto gdzie droga od razu skręcała w prawo. I zaczęło się piekło. Na singletracku stała ciągle woda. Tuż przed kołem przebiegły mi dwie małe sarenki. Trochę się przestraszyłem, bo wiem że samice saren strasznie uczulone są na punkcie swoich maluchów. Na szczęście nie było z nimi matki. Droga potem prowadziła pod górę, błoto niesamowite - kilka razy koła zjechały do wody. Gdy wyjechałem na ścieżkę cieszyłem się jak dziecko.Potem już ścieżką dojechałem prosto do Bierkowa. Tam przejechałem obok zbiornika strażackiego, który zarósł, i przypomniałem sobie, że miałem w najbliższym czasie pojechać do Bruskowa Wielkiego, aby zobaczyć w jakim stanie jest tamtejszy staw. Okazało się, że jest w miarę czysty i ryby łowić można. Miałem wracać do domu, ale sił miałem jeszcze dużo, więc postanowiłem dokręcić jeszcze rundkę do Doliny Charlotty (dodatkowe 20km). Pierwsze 10 km bardzo przyjemnie przejechałem. Potem organizm zaczął się domagać jakiś kalori... Jak wszędzie rosły przy drodze jabłonie, tak teraz nie było ani jednej. I te ostatnie 10 km z wiatrem na klacie, z ogromnym głodem przejechałem na ostatku sił. Na szczęście dojechałem do domu, gdzie zjadłem banana :D

    Wycieczka była bardzo fajna i z pewnością ją powtórzę, lecz nie po ulewie, ino kiedy będzie sucho. Co prawda z wycieczki na poligon NATO nic nie wyszło, ale i tak zwiedziłem kilka fajnych miejsc.

    Sobota, 18 lipca 2009

    26.40 km
  • 00:59
  • Temp.25.0°C
    metrów pod górę

    Słupsk - Dolina Charlotty - Słupsk

    Trasa: Słupsk - Bierkowo - Bruskowo Wielkie - Wielichowo - Gałęzinowo - Dolina Charlotty - Gałęzinowo - Strzelinko - Strzelino - Włynkowo - Słupsk

    Rodzice postanowili pojechać z najmłodszą do Doliny. Nie chciałem jechać samochodem, więc wyruszyłem 5 minut wcześniej, żeby tam się spotkać. Dął silny wiatr co utradniało mi jazdę, ale cieszę się z osiągniętej średniej. Zwłaszcza po tej "kontuzji". W Dolinie najmłodsza miała sporo uciechy: widziała i karmiła sarny, barany, dziki, kozy. Przejechała się też na koniu. Korzystając z okazji, że w tym sezonie Dolina zaprasza wszystkie kabarety do siebie kupiłem bilet na Ani Mru Mru wraz z Bałtroczykiem. Cena nie wydaje mi się duża: 30zl. Wracając wiatr wzmógł się jeszcze bardziej i przez 3-4km, jadąc po obrzeżach miasta gdzie nie było ani domów ani drzew, na liczniku widziałem 20km/h.... Powrót do domu bez większych przygód :) Aaaaa.... Bym zapomniał. Przygoda była. Jadę po ulicy, wymija mnie jakaś BMW-ócha i zaczyna na mnie trąbić. Jako że tego nie lubię to od razu pokazałem mu środkowy palec. Gościu stanął na środku drogi, ominąłem go i puknąłem się w głowę. Ten jak się nie wkurzy, jedzie za mną. W końcu się zatrzymałem, ten otworzył okno i do mnie podbija, że tego fakolca w dupę mogę sobie wsadzić. To mnie wkurzyło na maxa. Zacząłem go bluzgać i już mieliśmy się bić. I wtedy w akcję weszła jego żona i go uspokoiła. Na dowidzenia jeszcze dostał buta w drzwi i wyrwałem do przodu jadąc po dróżkach gdzie mnie nie złapie. Ma frajer nauczkę :D