Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rammzes ze Słupska, który aktualnie kręci po Szczecinie. Z BSem przejechałem 58218.49kilometrów z tego 6658.16 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Zaglądam

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl border=
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl


Dystanse

0-30km
30-50km
50-100km
100-200km
200km i więcej

Rowery

Level A4 Skasowany [*]
Kross Grand Hunter
Kross Grand
Kross Level

Inne

Towarzystwo
Z Moniką
woj. pomorskie
woj. zachodniopomorskie
Niemcy


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:1260.10 km (w terenie 349.00 km; 27.70%)
Czas w ruchu:53:51
Średnia prędkość:23.40 km/h
Maksymalna prędkość:53.10 km/h
Suma kalorii:24956 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:70.01 km i 2h 59m
Więcej statystyk

Środa, 30 czerwca 2010

48.10 km
  • 01:52
  • Temp.25.0°C
    metrów pod górę

    Rzadki przypadek

    Wo das Meer zu Ende ist? © Rammzes


    seine Augen werden naß ;/

    Wtorek, 29 czerwca 2010

    90.60 km
  • 03:16
  • Temp.29.0°C
    metrów pod górę

    Kępice

    Pogoda idealna na rower. Ciepło i słonecznie. Jednak nie bardzo miałem gdzie pojechać. Nie mogłem pojechać nigdzie dalej, bo co niektórzy pretensje mieli, że ostatnio nie ma mnie w domu na obiadach... Tak więc miałem tylko 3 godziny... Przyjechałem 5 minut przed czasem :)

    Zajechałem do Kępic. Po drodze minąłem Barcino - znana wioseczka z pszczelich wyrobów, jednak oprócz jednego jarmarku w roku nie mają nic do zaoferowania.

    W Obrzeżu przy drodze był cmentarz niemiecki. Oczywiście zajechałem. I to chyba była największa atrakcja dzisiejszego dnia.

    Potem wreszcie te Kępice. Droga nowa, znaków jeszcze nie porozstawiali, więc przez moment się pogubiłem. Miała tam być jakaś gro-coś tam, słowo pierwszy raz widziałem. Ściągać słuchawek mi się nie chciało i nie zapytałem mieszkańców gdzie to i co to w ogóle :)
    Potem zajechałem nad jezioro Obłeńskie. Całkiem ładne, oznakowanie jako takie. Był jakiś tam plakat ale nie zwrócił mojej uwagi.

    No i w drodze powrotnej się przeraziłem. Różnych ludzi widziałem, ale ten gość to przestraszył mnie nie na żarty. Podjazd pod górę, lekki zakręt i widzę kogoś na ulicy. Idzie gdzieś tam sobie... Podjechałem wyżej i się okazało, że klęczy na środku pasa! Przed sobą jakieś dwie laski skrzyżowane ma, wzrok nieobecny.... Gość tajemnica ;D


    Rzeka Wieprza:
    Nichts ist für dich © Rammzes



    Cmentarz w Obłężu:
    Nichts war für dich © Rammzes


    Nichts bleibt für dich für immer © Rammzes



    Pojszłem raz jeszcze na rower. Musiałem zajechać do szkoły zobaczyć o której mogę odebrać wyniki matur... Ni chuja, nie dowiesz się... :/

    Poniedziałek, 28 czerwca 2010

    104.30 km
  • 04:17
  • Temp.26.0°C
    metrów pod górę

    Czołpino's Laterne

    Wycieczka zaczęła się mocno. Na pierwszej ulicy, jakieś 300-400m dwa razy wymuszono na mnie pierwszeństwo :)

    Potem już spokojnie asfaltem do Kluków. Wioska typowo turystyczna, kompletnie mi się nie podoba. Najbardziej ucieszyłem się na niemiecki cmentarz tuż przed wjazdem do wioski. Niektóre z grobów zadbane, niedawno odwiedzone przez rodzinę...

    Kluki - typowy domek © Rammzes


    Grób w Klukach © Rammzes


    Grób w Klukach II © Rammzes


    Potem się cofnąłem do Czołpina. Chciałem odwiedzić latarnię morską. Po drodze minąłem bandę cwaniaków na rowerach... Hałasu narobili... Nie chcieli dać się przegonić. Ale mi się ścigać nie chciało, zwłaszcza że zaraz odbijałem w bok...

    Pod latarnię nawet nie próbowałem podjeżdżać: masa piachu, zaraz bym się zakopał. Po schodach też łatwo nie było. Słoneczko ładnie grzało, rower na plecach i się wspinaj... Gdy doszłem na górę chyba po raz pierwszy w życiu leciał mi pot z twarzy ;D Górka nie była łatwa.

    Stamtąd przyszedłem. W tle Rowokół © Rammzes


    Potem trzeba było zjechać. Jak nie fikne! Koło mi w piachu zostało, a ja przez kierownice... Kilka fikołków i piach wszędzie - w nosie, w oczach, we włosach... Na szczęście nikt nie widział ;)

    Stamtąd przyszedłem. W tle Rowokół © Rammzes


    Latarnia morska Czołpino © Rammzes



    Potem plażą wędrowałem ku Czołpińskiej Wydmie. Zmęczony tymi pieszymi wojażami wskoczyłem orzeźwić się w Bałtyku. A potem dalej w drogę. Na kawałek około 8km zeszło mi około 2h! Jeszcze głupi telefon co chwila się odzywał "- kiedy będziesz?" "- będę jak wrócę" :) Droga po plaży była męcząca, ale na wydmach to już w ogóle szał! Co chwila postój, na złapanie oddechu, wzięciu kilku łyków wody. Ale warto było się męczyć! Miejsce co najmniej piękne!

    Dojazd na plażę bajeczny © Rammzes


    Idziesz i idziesz i idziesz i... się kopiesz © Rammzes


    Wydma Czołpińska © Rammzes


    Wydma Czołpińska II © Rammzes



    Powrót też na wesoło. Siedzę sobie przy koniu, podjeżdża dwóch młodych gości i krzyczy do mnie "Aśka!". Mam siostrę o takim imieniu i zaczynam się zastanawiać skąd oni ją, a tym bardziej mnie znają... Okazało się że Aśka to koń ;)

    Jetzt stehst du da an der Laterne... © Rammzes


    ... mit Tränen im Gesicht © Rammzes


    Niedziela, 27 czerwca 2010

    117.40 km
  • 04:34
  • Temp.24.0°C
    metrów pod górę

    Zlot militarny w Darłówku

    Odbył się po raz czternasty. Ja byłem pierwszy raz. Tą tematyką również się nie interesuję, ale nie było gdzie jechać...

    Jak dla mnie szału nie było, miłośnicy czołgów, nieczołgów biegali by podnieceni. Najbardziej podobał mi się samochód terenowy na lawecie. Można było zapłacić i pojeździć po specjalnie przygotowanym torze. Najprawdopodobniej ktoś sobie pofikał ;D

    Spalony Messerchmitt © Rammzes


    Jakieś tam pojazdy ciężkie © Rammzes



    Po przygodach na plaży wjechałem na "klify" z Darłowa do Jarosławca. Znowu rozczarowanie. Im dalej jechałeś tym droga bardziej piaszczysta... Potem wyjechałem Bóg wie gdzie, samochodów niewiele - miejsce idealne do plażowania.

    Szlak rowerowy za Darłowem © Rammzes



    Przez Jarosławiec tylko śmignąłem i udałem się dalej do Ustki, gdzie plażowała reszta rodziny. Po drodze spróbowałem także pisania smsów podczas pedałowania.. W sumie fajna sprawa, nawet nie zauważyłem kiedy pokonałem ponad 10km....

    Pierwszy raz w tym roku zanurzyłem się w Bałtyku. Głupio pływa się w rowerowych gaciach :/ Woda ciepła - nie to co w Sominach! Chwile posiedziałem na plaży, ale że na słońce nie mogę już patrzeć pojechałem do domu.

    Sobota, 26 czerwca 2010

    66.50 km
  • 03:15
  • Temp.20.0°C
    metrów pod górę

    Ścieżynki

    Z rana miałem problemy z komputerem. QRT30 zaproponował mi wycieczkę na zlot militarny do Darłowa, jednak nie mogłem nic odpisać... :/ Najprawdopodobniej pojechał sam.

    Wiatr był spory, więc jazda po asfalcie odpadała. Nie chciałem się siłować. Pojeździłem po lasach, skręcając ciągle w ścieżkę, która wydawała mi się najmniej przejezdna. Potem trafiłem na szlak rowerowy, którego na mapach nie ma. Prowadził, tak sądzę, starym nasypem kolejowym. Obok Skarszewa Dolnego znalazłem pozostałości czegoś tam podobnego przy Lubuniu. Potem przeprawa przez - chyba - Skotawę. Było całkiem wysoko, most z kraty troszkę dygotał...

    Starałem jeździć się tylko takimi ścieżkami, jak nie gorszymi © Rammzes


    Wspominany wcześniej most © Rammzes


    Wyjechałem w Dębnicy Kaszubskiej i postanowiłem przejechać się nad Krzynie. Wbiłem na żółty szlak, który za 4km miał zaprowadzić mnie na miejsce. Okazał się całkowicie nie przejezdny i znowu musiałem jeździć po innych drogach. Dwa razy musiałem zawracać, bo się droga skończyła, trawy po kierownice, prędkość rzadko przekraczała 10km/h - mimo to jechało się fajnie.

    Rzeka Słupia © Rammzes


    Szlakiem nie pojeździsz © Rammzes


    Jezioro Krzynia © Rammzes


    Po dotarciu na miejsce rozłożyłem się na godzinę na zaporze. Za długi odpoczynek i wracać mi się nie chciało. Nogi nie miały zamiaru pedałować. Także się ochłodziło i zrobiło mi się zimno. 20 stopni a mi zimno! ;D Potem mniej uczęszczanymi ścieżkami dojechałem do domu.

    Piątek, 25 czerwca 2010

    39.00 km
  • 01:30
  • Temp.22.0°C
    metrów pod górę

    Plakaty o aborcji

    Będąc w Sominach w radiu usłyszałem, że przy kościele postawiono kontrowersyjne zdjęcia przeciw aborcji. Dzisiaj przyjechałem do domu, więc pojechałem je zobaczyć robiąc małe kółko po wioskach.

    Ja jestem jak najbardziej za pokazywaniem takich zdjęć.

    Plakat o aborcj I © Rammzes


    Plakat o aborcji II © Rammzes


    Plakat o aborcji III © Rammzes


    Plakat o aborcji IV © Rammzes


    Poniedziałek, 21 czerwca 2010

    39.50 km
  • 01:36
  • Temp.18.0°C
    metrów pod górę

    Rozruszać nogi

    Gdy chodzę kolana bolą, wsiadłem na rower przestały. Cud! ;D

    Pojechałem przygotować i opatrzeć zdjęciami marnej jakości trasę dla koleżanki. Ciekawe czy dojedzie :)



    Niedziela, 20 czerwca 2010

    190.10 km
  • 07:36
  • Temp.17.0°C
    metrów pod górę

    Park jurajski w Łebie

    Na wstęp piosenka, której od dwóch dni słucham na okrągło. Geniusz muzyki! Tekst również kapitalny! Nic tylko się wsłuchiwać...





    Moja pierwsza wycieczka rowerowa z tak wczesną pobudką. O 4:30 byłem już na nogach. Czytając Wasze relacje liczył na to, że śniadanie zajmie mi powyżej 1h... Nie mam pojęcia czemu się tak grzebiecie... Ja byłem gotowy po 40 minutach...

    Do wyboru miałem dwie drogi do Łeby. Jedna ruchliwszą drogą nr 213, albo mniej ruchliwymi drogami przez jakieś tam wsie... O tak wczesnej porze ruch był znikomy. Do godziny 6:00 wyprzedziły mnie trzy samochody. Do 7:00 doszły kolejne trzy. Skręcając w Wicku na Łebę było ich już troszkę więcej, ale jechać się dało bez obawy potrącenia. Na miejscu byłem o 7:40. O 9:00 mieli dojechać rodzice samochodem (nie wiem o co im chodziło.. pukali się w głowę na myśl mojej wycieczki :/) Tak więc przez niemal 1,5h kręciłem się po Łebie. Miejscowość ta bardzo nie lubi rowerzystów. Wszędzie zakazy jazdy rowerem, a ścieżek rowerowych brak. Jak się potem okazało były też problemy ze zjedzeniem obiadu... ale o tym później.

    Kilka minut po 9:00 rodzice dojechali na miejsce. Od razu zajechalim pod atrakcję dzisiejszego dnia - Park Jurajski. Nigdy nie fascynowały mnie dinozaury, ale skoro jest okazja pozwiedzania, czemu by nie skorzystać. Sam Park z daleka nie wygląda imponująco. Wydaje się mały. Na szczęście cena biletu też nie jest wygórowana - tylko 20zł. Na wejściu ustawili ogormny plac zabaw. Jakoże byłem tutaj z czteroletnią siostrą ponad godzinę straciliśmy na wejściu :) Ogólnie polecam tu przyjechać tak jak my, z rana, bo ludzi potem zrobiło się strasznie dużo...

    Dinozaur, tablica informacyjna, sporo WC, miejsc dla palących (wszędzie by palili :/), jedna "restauracja" z samymi chipsami i mirindami... Było trzeba zwiedzać na głodnego :D Za darmo zoorganizowany był przejazd pojazdem Flinstonów :) A dalej płatne konie, a raczej kucyki, które ledwo co chodziły... Wkurza mnie takie męczenie zwierząt ;/ Na koniec jeszcze małe ZOO dla najmniejszych - osły, kozy, lamy, króliki....

    Po parku nie spodziewałem się niczego ciekawego. Zostałem jednak zaskoczony. Mimo, że wybudowany jest z myślą o dzieciach, i dla mnie znalazło się coś interesującego. Różne minerały, skamieliny, opisy każdej z epok...

    Po 13:00 wyszliśmy z Parku i udaliśmy się coś zjeść. Jako że nie przepadam za róznego rodzaju fast-foodami szukaliśmy knajpki na uboczu z normalnym jedzeniem. Udało znaleźć się jedną - w środku nikogo nie było, więc wniosłem rower do góry. A ona do mnie żebym go na zewnątrz postawił i usiadł koło okna. Nie było żadnego stojaka rowerowego, więc niegrzecznie podziękowałem :) Poszłem do ABC i kupiłem sobie loda... Gdyby udało mi się zjeść obiad zapewne jechało by mi się lepiej, ale na chamstwo nie ma rady :)

    Wielce obrażony wyjechałem z Łeby, która dla turysty bez roweru zapewne okaże się miejscem ciekawym. Ja tam oceniam ją na równo z Ustką na pierwszym miejscu.

    Na liczniku pojawiło się 100km. Może by zrobić sobie wreszcie ten prezent urodzinowy który miał być kilka tygodni temu i przejechać te 190km? Jak postanowiłem tak zrobiłem. Do 150km jechało mi się dobrze, ale potem już zabrakło mi energii. Na 7 kanapkach i dwóch batonach daleko nie dojedziesz... Do tego doszedł ból w kolanie - ból jakiś rekordowy, myślałem że mi nogę urwie. Zacisnąłem zęby i udało mi się! Zmęczony ponadprzeciętnym wysiłkiem cieszyłem się niezmiernie. Teraz doceniam jeszcze bardziej osoby które walą tak ogromne dystanse!

    Szybko się umyłem i musiałem jeszcze iść na wybory. Zahaczyłem też o sklep, triumfując mój sukces piwem :)

    Dobrze, że nie musiałem na siebie patrzeć, bo mamuśka mówiła że wyglądam jak śmierć. Każdy krok przychodził z trudem, lewe oko samo się zamykało - czas pomyśleć o okularach, i do tego doszedł urok dzeciństwa - po każdym większym wysiłku ciurkała mi krew z nosa ;D


    Zdjęcia tylko z Parku Jurajskiego, bo rodzice wozili ciągle przy sobie aparat. Czas pomyśleć o czymś własnym.

    Malachit © Rammzes


    Grafiiti © Rammzes


    Skamieliny © Rammzes


    SkamieLINy - a to chyba nawet Lin ;D © Rammzes


    Każdy dinozaur był po krótce przedstawiony © Rammzes


    Kecalkoalt © Rammzes


    Diplodok © Rammzes


    Skamieliny... z plastiku. Wszystkie dinozaury są z plastyku. © Rammzes


    Tygrys szablozębny © Rammzes


    Polowanie na niedźwiedzia © Rammzes


    Największy dinozaur w parku. Ważył 113ton i jak chodził to ziemia się trzęsła © Rammzes


    Dwa dinozaury © Rammzes


    Potem zaczęły się nieco bardziej drastyczne sceny © Rammzes


    Było nawet nieco krwi © Rammzes


    Najbardziej znany dinozaur - tyranozaur © Rammzes


    Jak widać modele były całkiem duże © Rammzes


    Sobota, 19 czerwca 2010

    38.70 km
  • 03:03
  • Temp.16.0°C
    metrów pod górę

    To się nawciągałem jodu....

    Przyjedzie człowiek do Słupska to pogoda do dupy. Zimno, pada deszcz, bez słońca... Po obiedzie nieco się rozpogodziło, więc wyskoczyłem pokręcić. Wróżono mi, że dziś zdarzy się "mały/drobny incydent". Podchodzę do takich horoskopów z dystansem, ale...! Znowu się sprawdziło :/ Tym razem przerzutka przednia przeskoczyła blat i nie mogłem jej wsadzić z powrotem na miejsce. Na domiar złego miałem rozdziewiczyć telefon i wziąć go ze sobą... oczywiście mi się nie chciało. I tak o to załatwiłem sobie miły spacer niemal spod samej Ustki :) 20km :)

    Do jutra rower chyba schudnie o przednią klamkomanetkę i przednią przerzutkę :) Co by mi się nic nie rozwaliło podczas jutrzejszej wycieczki do Łeby :)


    ściół w Charnowie © Rammzes


    Poczułem się jak w Rio © Rammzes


    Gówno nie Deore © Rammzes


    Piątek, 18 czerwca 2010

    28.20 km
  • 01:02
  • Temp.16.0°C
    metrów pod górę

    Krótki piątek

    Powrót z tych piepszonych Somin dzisiaj szybciej. Ledwo wpadłem do domu, wziąłem rower i "kita" ;D Ciśnienie miałem olbrzymie! Dobra wiadomość: jadę dopiero we wtorek, więc trzy dni mam wolne! Zła wiadomość: telefon już oficjalnie należy do mnie....


    Wracam pod klatkę a tu patrzę kot sąsiadki małego ptaszka chce zjeść. Sru rower o mur, zaraz jakiegoś kamienia dorwałem i jebaj w tego kota. Pogoniłem go. Niestety ptaszek miał problemy z lataniem, do weterynarza też ganiać nie będę... Wsadziłem do w krzaki... Czy on teraz żyje czy nie.... kto to wie... Taka jest już natura... Rammstein ładnie śpiewa: ".... und die Vogel singen nicht mehr"

    Kruchy chłopak.... "und die Vogel singen nicht mehr" :/ © Rammzes