Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rammzes ze Słupska, który aktualnie kręci po Szczecinie. Z BSem przejechałem 58218.49kilometrów z tego 6658.16 w terenie. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Zaglądam

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl border=
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl


Dystanse

0-30km
30-50km
50-100km
100-200km
200km i więcej

Rowery

Level A4 Skasowany [*]
Kross Grand Hunter
Kross Grand
Kross Level

Inne

Towarzystwo
Z Moniką
woj. pomorskie
woj. zachodniopomorskie
Niemcy


Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2009

Dystans całkowity:283.80 km (w terenie 145.20 km; 51.16%)
Czas w ruchu:11:43
Średnia prędkość:19.04 km/h
Maksymalna prędkość:42.40 km/h
Suma kalorii:3546 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:16.69 km i 0h 54m
Więcej statystyk

Czwartek, 31 grudnia 2009

23.60 km
  • 01:23
  • Temp.1.0°C
    metrów pod górę

    Sylwester

    Ostatni dzień roku 2009. Ostatnia wycieczka w roku 2009. Szybko ten czas leci.

    Wczoraj odebrałem tylne koło z serwisu. Całkiem ładnie mi je wycentrowali. Szkoda jednak, że nie podjęli próby wycentrowania przedniego koła. Na razie pozostaje mi jechać na starym...

    Jechałem bez tylnego hamulca, gdyż z rana było słoneczko, a na podstawie dwóch poprzednich dni im później tym było chłodniej i ciemniej. Być może, gdybym miał zrobiony tylny hamulec dziś pojechałbym do Ustki...

    Dziś bardziej w las zajechałem i tam było jeszcze więcej lodu. Praktycznie nie było drogi, tylko sam lód. Jechało się ciężko, sporo zakrętów, prędkość nie może być za duża, a i używać hamulca nie można, bo rower traci przyczepność... Na niemal każdym zjeździe schodziłem z roweru, w obawie o glebę. ;D Trzy razy udało m się obrócić na rowerze o 180 stopni ;D

    Znalazłem też licznik Sigmę 500. Jak będę miał czas to pojadę do Głosu Pomorza i tam oddam, może właściciel się zgłosi...

    Ahh, zapomniałem całkowicie o życzeniach na Nowy Rok! Niech Wasze plany spełnią się w 100%.... Szczęśliwego Nowego Roku! ;)









    Podsumowując rok 2009: jest/był to mój pierwszy rok w którym tak naprawdę jeździłem na rowerze. Nie zadowolony jestem z ilości kilometrów w czerwcu i wrześniu. Pogoda dopisywała, a mnie nie chciało się jakoś jeździć. Nie podoba mi się też, że w sumie jeździłem tylko po okolicy i sporadycznie robiłem trasy powyżej 50km ;/ W przyszłym roku trzeba to zmienić.

    W roku 2009 zrobiłem zaledwie 2x wycieczkę powyżej 100km oraz 13x powyżej 50km.

    Na rok 2010 mam plany, jednak mam obawy z noclegiem. Nie widzi mi się jakoś nocowanie samemu po lasach, na dodatek ojciec mnie podpuszcza i opowaida mi jakieś głupie historie ;D W przyszłym roku napewno chce zrobić co najmniej 6000km (co nie powinno przyspożyć większych problemów), częściej organizować dłuższe wycieczki, i w każdym miesiącu przejechać co najmniej 200km.
    Na wakacje (całe 4 miesiące choć nie wiem czy nie pójdę do pracy) chciałem zrobić jakąś kilkudniową wycieczkę, jednak jak już mówiłem mam obawy co do samotej nocy w lesie ;D Pod uwagę biorę najwyższy punkt na Pomorzu - Wieżycę (329m n.p.m.) oraz przejechanie całego wybrzeża. Mam nadzieję, że się przełamię, pojadę tam, i nic mi się nie stanie ;D

    Raz jeszcze, Szczęśliwego Nowego Roku!

    Wtorek, 29 grudnia 2009

    24.10 km
  • 01:16
  • Temp.2.0°C
    metrów pod górę

    Rozruch po Świętach

    Święta, jak to święta - dużo się je mało się rusza ;)

    Najwyższy czas, aby wreszcie trochę pokręcić, tym bardziej, że słoneczko zachęcało.

    Ledwo wyjechałem już koledzy zaczepili. Pojechałem za nimi na miasto... Oni wrócili autobusem, a ja pojechałem dalej przed siebie.

    Na trzech stawkach dzieciaki przechodziły po lodzie - popisywały się, ale samemu bym nie przejechał całego stawku - cykor ;D

    Słońce zaczęło chować się za chmurami, zrobiło się chłodniej i wróciłem do domu.

    Po tej przerwie świątecznej jechało się... ciężko ;) Zmęczyłem się, a średnia... średnia ;D


    Wiewióra © Rammzes


    W lesie lód - latałem na boki nie mogąc za bardzo zapanować nad rowerem © Rammzes


    Trzy stawki © Rammzes




    Czwartek, 24 grudnia 2009

    8.00 km
    metrów pod górę

    Nie tak miała wyglądać Wigilia ;/ + życzenia

    Zapomniałem skopiować wpisu i jak to bywa w takich sytuacjach wylogowało mnie ;D Nie chce mi się jeszcze raz pisać wszystkiego (powiem tylko, że znowu pchałem rower! ;/), więc przejdę do samych życzeń:

    W dniu Wigilijnym życzę Wam wielu pięknych chwil spędzonych z najbliższymi oczywiście na rowerze. Standardowo życzę Wam dużo zdrowia, szczęścia i radości oraz mnóstwa pomyślności ;)

    Wesołych Świąt!

    Środa, 23 grudnia 2009

    24.60 km
    metrów pod górę

    Uciekłem z domu ;D

    Wczoraj bawiąc się hamulcami w Powstańcu zerwałem linkę... Do nowego na nim nie pojeżdżę ;/ A w rowerze siostry nie ma niestety licznika, a znowuż zapomniałem spoglądać mniej więcej na zegarek, aby wpisać czas jazdy...


    Dzień przed Wigilią spore zamieszanie w domu, jak to zwykle bywa.. Tu trzeba pomóc, tam posprzątać, tu jeszcze najmłodszą siostrą się zająć... Jednak znalazłem dogodną okazję i chyłkiem wyszłem na rower ;)

    Śnieg się roztopia, tworząc chlapę, ale można jeździć. Pogoda pokrzyżowała mi plan na jutrzejszy dzień, gdyż miałem jutro pojechać do Ustki. Jak brzmi powiedzenie: jaki dzień wigilijny taki cały rok...


    Zwyczajowo zdjęcie stawku za Realem. Dziś nawet zauważyłem ślady, że ktoś po nim chodził. Ktoś mógł to ja nie? Pochodziłem trochę, albo stchórzyłem i szybko zlazłem ;D


    "Centrum Handlowe pod wiatrakami" w budowie.

    Poniedziałek, 21 grudnia 2009

    18.70 km
    metrów pod górę

    Licznik zamarzł

    Licznik znowu zamarzł, na przyszły sezon go chyba wymienię. Km według trasy GPS, czasu jednak nie mam pojęcia ile... ;/

    Dziś ostatni dzień w szkole, temperatura całkiem całkiem, więc czemu by nie skorzystać i nie wybrać się na rower? Zmieniłem rękawiczki na jeszcze cieplejsze i wreszcie znalazłem coś na mrozy. Znalazłem a podobno odwilż idzie...

    Pojechałem na trzy stawki, tam się pokręciłem sporo i raptem czuję, że korba lata.. Eż ty...! Śrubka mocująca się obluzowała... Próbowałem improwizować, żeby dojechać jakoś do domu za pomocą lodu - nic nie dało... Jakieś 8km spokojnym tempem z buta wracałem.

    Dziś udało mi się przejechać plan minimalny tj. 200km w grudniu... Jeżeli pogoda dopisze, i powstrzymam się od nadmiernego jedzenia w święta to do 300 powinienem spokojnie dojść...


    Trzy stawki © Rammzes


    Równo z poziomem wody ;) © Rammzes


    Stanąłem przy barierce i kaczki myślały, że będzie chlebek to się zleciały... - dziwne światło od lodu ;D © Rammzes


    Niedziela, 20 grudnia 2009

    9.40 km
    Temp.-12.0°C
    metrów pod górę

    Mroźno

    Czasu wycieczki nie ma, bo licznik padł.

    Patrząc na Wasze wpisy i wycieczki po śniegu mnie również się zachciało ;) Mając w pamięci ostatnią wycieczkę ubrałem się cieplej. Jak się okazało było też zimniej :) Paluchy u nóg i rąk szybko zmarzły i ciężko było nimi ruszać..

    Ledwo wjechałem do lasu, a już zauważyłem sarenkę. Ona mnie nie widziała, szukała czegoś do jedzenia, bo co chwile coś brała do pyska. Chciałem ją obejść, jednak trudno było zrobić to cicho - sarna uciekła.



    Sarna od tyłu © Rammzes


    Zajechałem zobaczyć stawek. A potem kręcąc się po osiedlu zajechałem do domu.



    Piątek, 18 grudnia 2009

    16.50 km
  • 01:26
  • Temp.-3.0°C
    metrów pod górę

    Zmarznięty

    Po tej wycieczce już wiem, że do końca grudnia nie zrobię wycieczki większej jak 10km ;) Nogi mi tak przemarzły... Chyba trzeba trzewiki na jakieś trapery zmienić.

    Piątek zwyczajowo szybko kończę - to już przedostatni dzień w szkole w tym roku! Słoneczko świeciło, więc czemu nie wyjść na rower? Ubrałem się ciepło i w drogę.
    Pojechałem tam gdzie ostatnio nie udało mi się dojechać. Nie obyło się bez prowadzenia roweru i to stosunkowo długo, bo 2 km, po cholernie kijowym terenie.. Często wpadałem w zaspy nad kostki. Po doczłapaniu się wreszcie na drogę nadającą się do jazdy z entuzjazmem wsiadłem wreszcie na rower..

    Jazda takimi ścieżkami to czysta przyjemność © Rammzes


    W lesie niespodziewanie masa kopyt dzików i różnych leśnych zwierząt. Spodziewałem się, że jakieś ujrzę. Nie inaczej się stało. Jadę zamyślony, raptem coś z krzaków wyskoczyła 30 metrów przed mną sarna. Przestrachałem się, szybko po hamulcach, lecz okładzina pokryta była lodem! Nie chciałem jej społoszyć, szybko nogi w ruch. Ja się zatrzymuję, ona również. Wyciągam aparat. Robię zdjęcie. Skubana podchodzi bliżej. Chowam aparat i przygotowuję się w razie czego do ucieczki (ostatnio moja wyobraźnia działa niesamowicie i widząc bele co od razu wyobrażam sobie niesłychane opowieści) . Ona jeszcze bliżej. Schodzę z roweru i szybko na ambonę (że też akurat stała w pobliżu ;D). Zwierzę się przestraszyło, a ja mogłem podziwiać jak skacze...



    Widoczek z ambony © Rammzes


    Nawrót już z bolącymi od zimna nogami. Jednak nadal jechał się super ścieżynką:



    Niestety, jak już wspomniałem wcześniej, wyobraźnia działała. Jadać słyszę jakieś dziwne dźwięki - ledwo usłyszałem, już wiedziałem, że to dzik. Na dodatek biegnie za mną! W majtkach robi się cieplej (niedosłownie oczywiście!) i nogi szybko "klikają" w pedały. Na zakręcie odwracam się i nic nie ma.. Zatrzymuję się, lecz serducho nadal szybciej bije. Okazało się, że to jakiś durny dzięcioł (nie za zimno na nie?) puka w drzewo... Uff...

    Końcówka wycieczki przebiegła już spokojnie, z czego się cieszę. Nogi z każdą minutą bolały, szczypały coraz mocniej ;) Na szczęście dojechałem jakoś do domu.

    Słońce zachodzi - pomyśleć, że zdjęcie robione o 14:06 © Rammzes


    Wtorek, 15 grudnia 2009

    6.00 km
  • 00:38
  • Temp.1.0°C
    metrów pod górę

    Po śniegu

    Nie poszło mi się dziś na fakultety, więc miałem czas, żeby pojeździć za dnia. Marnie to wykorzystałem. Mając wreszcie okazję pojeździć robią marne 6 km..

    Jestem w domu mam ciśnienie na rower. Schodzę do piwnicy, siadam na rower i już nie ma gdzie jechać. Wszystkie trasy jakieś "dziwne" się wydają - nie ma gdzie jechać..

    Ostatecznie chciałem sobie pojeździć po śniegu w lasach czy na polach, bo jeździ się tak samo jak w mieście (chyba nie ma w Słupsku chodnika na którym nie stałby lód.. ;/).

    Ścieżynka © Rammzes


    Szybko ta ścieka zmieniła się w pojedyncze odciski butów. Nie dało się jechać, koła zatrzymywały się błyskawicznie na śniegu i musiałem pchać rower jakieś 1,5km do lasu...
    Po drodze jednak wyszłem wreszcie z brzózek i zobaczyłem "białe" pole...

    Wszędzie biało © Rammzes


    Tutaj zobaczyłem ślady nart - wiadomość dla QRT'a.
    Tutaj też umoczyłem buta w zimnej wodzie ;) Pod śniegiem znalazł się lód, który pękł pod moim ciężarem i miałem okazję umyć buty... To zmusiło mnie do powrotu... Jednak doszłem do lasku za Realem w Kobylnicy, gdzie - niespodziewanie - zastałem zamarznięty stawek:



    Nie chciałem wracać z dorobkiem jakiś 4,5km, więc dołożyłem ich troszkę jadać po chodniku na około sklepu...

    Podsumowując: spiepszyłem fajną pogodę na jakiś "dłuższy (20+km)" wypad.. Z drugiej strony było wesoło z tym lodem... Mam nadzieje, że taka temperatura/pogoda utrzyma się całą zimę. ;)

    Niedziela, 13 grudnia 2009

    6.90 km
  • 00:25
  • Temp.2.0°C
    metrów pod górę

    Der Winter blutet in Słupsk

    Tytuł wpisu nawiązuje do pięknej ballady Rammsteina. Nie mogę przeżyć, że bilety na ich koncert są tak drogie ;/ 209zł. Niemcy słyną z niebywałych koncertów i pokazów pirotechnicznych i to chyba przez te wszystkie fajerwerki cena biletu jest tak droga ;D



    Sobota, 12 grudnia 2009

    7.20 km
  • 00:20
  • Temp.-1.0°C
    metrów pod górę

    Zawieść dziadkom kaczki

    Dzisiaj miałem wybrać się na dłuższą wycieczkę. Jednak wszystko potoczyło się inaczej. Do trzynastej chodziłem po mieście w poszukiwaniu jakiegoś prezentu dla rodziców... Nic, kompletnie nic nie ma! Po powrocie ledwo siadłem, a już mamuśka mówi, co bym posprzątał pokój.. Niech będzie.. Tak czysto w pokoju jeszcze nigdy nie miałem.. Poodsuwałem wszystkie segmenty, pająków co nie miara zabiłem, książki poustawiałem, płyty nie płyty... Godzina 15:30 i koniec porządków ;)

    Zmęczyłem się strasznie, nawet na rower mi się nie chciało iść. Gdyby nie sąsiadka pewnie bym dziś nie jeździł. Otóż sąsiadka przyniosła kaczki. Jako, że ostatnio taką kaczuchę swojską jedliśmy, postanowiliśmy oddać je dziadkom, którzy ostatnio mieli na nie chrypkę. No i wybór padł na mnie, żebym zawiózł. Nie będę włóczył się autobusem, więc siadłem na rower.

    Mróz jak diabli, raptem 20 minut na rowerze, nos zatkany, trzeba oddychać buzią - zimne powietrze pogarsza sprawę, bo w gardle piecze... Muszę się zastanowić nad kupnem kominiarki, albo jakiegoś szalika, bo długo w takiej temperaturze nie pojeżdzę..